Skalna jaskinia zabezpieczona pułapkami, z którymi nie mogli dać sobie rady doświadczeni ninja, została zdobyta przeze mnie - jedynie czternastoletnią dziewczynę, przebraną w strój ludzi zgromadzonych wśród murów tego jakże przytulnego miejsca.
Pochodziłam z kraju Błyskawic, Wioski Ukrytej Chmury, Kumogakure, pomimo wielkiego przywiązania do tego miejsca, opuściłam je. Tam - nie miałam po co wracać. Nikt nie próbował się mną zainteresować. Nawet nie zdobyłam rangi genina, pomimo mojego wieku. W takim razie... czy można nazwać mnie zdrajcą?
Na środku było rozpalone jedno ognisko, wokół którego siedziało dwadzieścia pięć osób. Każdy po turecku z zamkniętymi oczyma i rękoma złączonymi opuszkami palców. Ubrani w czarne szaty z czerwonymi chmurami. Każdy z nich miał ochraniacz z przekreślonym znakiem wioski. Byłam pewna, nie pomyliłam się. Jestem na miejscu.
Z okręgu podniosła się kobieta z niebieskimi włosami, upiętymi w kok, ozdobiony kwiatem z papieru. Opuściła pozostałych i podeszła do mnie. Jej twarz nie wyrażała żadnych uczuć. Zbliżyła się, wyciągając z rękawa kunai.
Chciała mnie doskoczyć i wykończyć jednym ruchem, jednak szybko uniosłam dłoń do kieszeni wyjmując z niej dwa shurikeny, rzuciłam je i szybko wyjęłam identyczną broń, blokując atak.
Po chwili przeniosłam się za nią, na miejsce shurikena, nie zaatakowałam. Skoczyłam przeciwniczce na plecy, a ta runęła na skały niczym kłoda. Przyłożyłam jej sztylet do gardła.
- Przestań, Konan, stać cię na więcej. Czuje to - wyszeptałam, podnosząc się i odskakując o dwa kroki. Zasłoniłam ręką twarz, mocno ściskając rączkę noża. Zachwiałam się na nogach, wszystko przed oczyma mi się rozmazało. Czułam jak lecę w dół, na zimną ziemię. Jedyne co pamiętam, to dźwięk kunai'a, uderzającego o podłoże.
Obudziłam się, z czymś zimnym na twarzy. Obok mnie, klęczała nowa przywódczyni Akatsuki - Konan. Ponownie zmoczyła szmatkę, kładąc mi ją na czoło. Wpatrywała się we mnie przez chwilę.
- Dziecinko, co tu robisz? - zapytała, uśmiechając się pogodnie. To był piękny uśmiech, taki... prawdziwy, słuszny, przyjazny! Nie było w nim, ani jednej złej myśli. Chciała mi pomóc, widziałam to.- I skąd masz płaszcz "Brzasku"... jest za duży, okrwawiony i poszarpany. Na pewno nie należy do ciebie, nie masz żadnych ran na ciele - mówiła.- Szukałaś kogoś z nas... pochodzisz z Konohagakure?
Pokręciłam głową, bo przez chwilę znów, wzrok odmawiał mi posłuszeństwa, a słowa kobiety zaczęły się zlewać. Dotknęłam swojego czoła.
- Ja... szukam. Ciebie - wymamrotałam. Coś strasznie paliło mnie w środku, chciało mi się pić. Ruszyłam dłonią. Nie ma.- Gdzie...? - zapytałam, a na moim brzuchu pojawił się zielony plecak. Po macku wyjęłam z niego coś podobnego do piersiówki i przyłożyłam do ust. Pociągnęłam spory łyk, czując jak woda łagodzi pragnienie. Westchnęłam, podnosząc się do siadu.- Płaszcz... to nie jest ważne w tej chwili. Konogakure, tak, właśnie... Nie pochodzę stamtąd, ale chcę się tam dostać. Dlatego proszę cię o przysługę...
- Nie wiem, czy mogę ci zaufać - odpowiedziała, patrząc na mnie z wyrzutem. Przełknęłam ślinę.- I dlaczego miałabym ci pomagać?
- Moja... moja matka mówiła, że ty na pewno mi pomożesz. Byłaś przyjaciółką mojego ojca, musisz mi pomóc. Ja... powiem ci wszystko co chcesz wiedzieć - poddałam się, spuszczając głowę w dół...
Jeden oddech, składający się z jednego kroku na przód w wędrówce, która niedługo dobiegnie końca. Kolejny krok, tym razem zwiększyłam tępo. Nigdzie, nic nie było widać. Zapadł zmrok, a może tylko tak mi się wydawało? Przez gałęzie drzew nie przebijało żadne światło, dlatego musiałam być w pełni ostrożna. Gdyby ktoś mnie tu znalazł, wszystko poszłoby na marne. Usiadłam na gałęzi drzewa, przypatrując się małej gąsienicy, czołgającej się w stronę liści. Muszę ułożyć plan. Jak można dostać się do wioski pełnej strażników?
Rozejrzałam się dookoła, rozważając różne możliwości... zmienić się w kogoś? Nie, nie znam żadnej osoby z tej wioski. Udać, że przychodzę z misją od Raikage? Nie możliwe. Nie posiadam nawet rangi genina. W takim razie pozostaje jedna opcja. To będzie bolało...
Z płaszcza wyjęłam zdjęcie moich rodziców, jedyne jakie mieli. Tylko to mi po nich zostało, dla nich mogłabym zrobić wszystko. Na dwie uśmiechnięte twarze spadła samotna łza. Zamknęłam je w dłoni.
Sięgnęłam do mojego plecaka i wyjęłam wybuchowe notki. Zrobiłam z nich kółko wokół siebie - przykleiłam je na trzech pobliskich gałęziach drzew - przełykając lekko ślinę. Po raz ostatni spojrzałam na zdjęcie.
- Już niedługo będę szczęśliwa - szepnęłam, zaciskając je najmocniej w ręce i tym samym, uwalniając notatki. Nocną cisze, w wiosce, przerwał wybuch...
Nie poczułam bólu, pieczenia czy zapachu palonej skóry. Byłam lekka, jakby niesiona. Słyszałam szybki łomot mojego serca i... otworzyłam mocno zaciśnięte oczy. Widziałam przed sobą mężczyznę, trzymał mnie w ramionach. Miał na twarzy białą maskę przypominającą kota, była połamana i odsłaniała jego ogromne, błękitne oko, na które spadała lekko za długa, blond czupryna. Biła od niego jakaś spokojna aura, która nie pozwalała mi odwrócić od niego wzroku.
Po chwili przestał biec i zatrzymał się na polanie. Niebo wypełnione gwiazdami wyglądało cudownie. Wsłuchiwałam się w rytm bicia serca Tego Kogoś. Chwilka! Nagle ogarnęła mnie panika. Co robić? Przecież on należy do ANBU! Jeśli mnie aresztują...?
Maska |
Wtedy poczułam, że to będzie jedyna szansa na ucieczkę. Spojrzałam na niego i przełknęłam ślinę. Próbowałam się ruszyć i jednym ruchem uciec z tego miejsca, ale nie udało się. Ten Shinobi mocno mnie trzymał.
- Sakura, chodź tu - zawołał, patrząc w stronę drzew. Przed nami stanęła wysoka kobieta w masce, której wzory przypominały ogień. Na głowie miała kaptur od płaszcza, w który była ubrana.- Sprawdź czy nic jej nie jest.
Skinęła głową i jednym ruchem pozbyła się peleryny. Szaro-czarna bluzka, krótkie siwe spodenki, wysokie buty i rękawiczki do łokci.
- Połóż ją na trawie - poleciła, patrząc na kolegę. Wykonał jej polecenie i z łatwością ułożył mnie na miękkiej ziemi. Dziewczyna ściągnęła mój płaszcz Akatsuki i odłożyła go obok. Zaczęła obserwować moje ramiona i nogi, potem twarz i głowę. Na koniec zaczęła dotykać mojego brzucha z różną siłą. Oddychałam lekko, obserwując gwiazdy. Po chwili podeszła do blondyna. Nie mam już szansy na ucieczkę. Dwóch silnych ninja, przeciwko mnie jednej? Nie możliwe.
- Zabieramy ją do wioski - powiedział chłopak.- Myślę, że Tsunade nie będzie miała nic przeciwko.
- Bałwanie! Ona miała na sobie płaszcz Akatsuki! Co zrobisz, jeśli to jakiś podstęp? Nawet nie wiesz, kto teraz nimi steruje! - zaprotestowała dziewczyna.
- Sakura, czy kiedykolwiek, gdy naraziłem kogoś na niebezpieczeństwo, nie umiałem go uratować? Akatsuki jest pod przewodnictwem Konan i to bardzo pomocna organizacja...
Dziewczyna uderzyła chłopaka w głowę, tak mocno, że reszta jego maski zleciała rozsypana w dół. Ukazała twarz o silnych, męskich kształtach. Pomimo to, nadal wyglądała na dziecięcą i rozpromienioną uśmiechem. Rysy na jego policzkach tylko to potęgowały.
- Baka! Nie mów do mnie po imieniu! - krzyknęła wkurzona. Blondyn się zaśmiał i podszedł do mnie.
- Mała, co tu robisz? - zapytał cicho.- Jak masz na imię?
- Ano... Kuroke... Kuroke Hisa - wyszeptałam, patrząc na niego z przerażeniem. Usiadłam. Bałam się, że będę musiała im wszystko powiedzieć, że będą mnie przesłuchiwać i co gorsza, zaprowadzą do Hokage, która wyciągnie ode mnie wszystko.- Ja... szukam kogoś.
Spojrzał na mnie z zaciekawieniem. Uśmiechnął się lekko.
Sakura ANBU |
- Tak - odpowiedziałam stanowczo. Uśmiech chłopaka zniknął, zastąpił go... jakby smutek? Westchnął i pokazał zdjęcie 'Sakurze'. Ta, spojrzała na zdjęcie i skinęła głową, ściągając maskę. Jej śliczna, kobieca twarz też nie była wesoła... różowe usta przybrały grymas żalu, a zielone oczy poruszyły się, tak, jakby zaraz miała się rozpłakać. Różowe włosy uniosły się rozpuszczone na wietrze, a wysokie czoło zasłaniał ochraniacz ze znakiem Wioski Liścia.
- Jestem Uzumaki Naruto, a to moja koleżanka, Haruno Sakura - przedstawił się.- Chodź - wstał i wyciągnął do mnie rękę. Chwyciłam ją i byłam na nogach. Odsunęłam się od mężczyzny. Z trawy podniosłam płaszcz w czerwone chmury.
- Mogę dostać moje zdjęcie?
Oboje spojrzeli na siebie i posłusznie skinęli głowami. Naruto wyciągnął do mnie rękę z obrazkiem. Podniosłam moją dłoń, a przed oczami zrobiło się ciemno. Zachwiałam się na nogach, kolanami lądując na miękkiej trawie. Ból głowy był nie do zniesienia, chwyciłam się za skronie. I w tamten chwili nie czułam już nic. Bezwładnie opadłam na ziemię.
***
Białe pomieszczenie oświetlone promieniami wschodzącego słońca lśniło czystością. Leżałam w ciepłej pościeli, z plastrem na czole. Chwilka, co ja tu robię? Poruszyłam się, mięśnie lekko mi zdrętwiały, co dodało lekkiego kłucia. Co się wczoraj stało? Spojrzałam na półkę, stojącą obok łóżka. W wazonie stały jakieś różowe kwiatki, obok niego zdjęcie i jakaś koperta. Dotknęłam twarzy ojca, na obrazku i zeskoczyłam z łóżka. Podeszłam do okna.
Na placu za szpitalem znajdował się chłopak o sterczących, brązowych włosach. Ubrany był jedynie w piżamę. Nie miał nawet butów. Jego ręce szybko układały się w pieczęcie. Po kolei: Baran, Koń, Wąż, Smok, Szczur, Wół, Tygrys. Przypatrywałam mu się z zaskoczeniem. Przecież to jest...
- Katon: Karyu Endan - usłyszałam, a z jego ust wydobyły się płomienie. Dwa języki ognia dotknęły ziemi i zgasły. Odetchnęłam.
- Konohamaru! Wracaj do środka! - zobaczyłam, jak podbiega do niego pielęgniarka i przygląda mu się. Była około siedemdziesięcioletnią babcią z siwymi włosami.
Sakura w stroju pielęgniarki |
- Do środka, dettebayo!
- Ja ne!
- Z nim trzeba stanowczo.
Obie pielęgniarki weszły do środka, za chłopcem, który po chwili, biegem wpadł do mojej sali, bez słowa położył się na łóżku obok i udawał, że śpi. Sakura wkroczyła za nim.
- Jeszcze raz opuścisz to pomieszczenie, aby wyjść potrenować, to cię do łóżka przywiąże - mruknęła, patrząc na chłopaka. Zauważyła, że się jej przyglądam.
- Yo. Jak się czujesz? - zapytała, podchodząc bliżej.
- W porządku - zapewniłam.- Ostatnio nie spałam zbyt dużo, to dlatego.
- Dobrze. Hokage chciała cię widzieć, gdy wypiszemy cię ze szpitala.
Pokiwałam głową i usiadłam na łóżku. Gdy pielęgniarka wyszła z pokoju, chłopak odetchnął.
- Poszła - ucieszył się. Spojrzał na mnie, zaciekawiony.- Kto ty? Pierwszy raz widzę cię w wiosce.
Jego czarne oczy były wrogie, patrzyły z widocznym dystansem. Czułam jak wywierca mi dziurę w ramieniu. Prócz tego, jego twarz wydawała się być niespokojna. Jakby coś go gnębiło.
- Kuroke Hisa. Wczoraj... tutaj trafiłam.
- Jestem Konohamaru Sarutobi. W przyszłości zostanę Siódmym Kage Wioski Ukrytej w Liściach - powiedział bez krzty wiary. Coś go męczyło.- Skąd jesteś?
- To... to ninjutsu, które przed chwilą robiłeś to Bomba Ognistego Smoka, prawda? - zapytałam, zmieniając temat.
- Tak, skąd wiesz?
- Kiedyś miałam taką książkę z różnymi ninjutsu i to zapamiętałam - przyznałam.- Właściwie to dlaczego nie zrobisz sobie klona i nie znikniesz, żeby potrenować?
- Ostatnio moje klony... nie są zbyt udane. Tak jak wszystkie inne jutsu.
- Nande?
- Dwa miesiące temu zostałem wysłany z moją drużyną na misję rangi B... Mieliśmy przetransportować członka rodziny królewskiej do kraju Światła. Po całym dniu wędrówki postanowiliśmy się zatrzymać, bo w nocy moglibyśmy zboczyć z drogi. Była to jedna z wiosek Kraju Dźwięku. Właściwie to obok, bo zatrzymaliśmy się w lesie. Rozpaliliśmy ognisko i na zmianę staliśmy na warcie. Gdy przyszła moja kolej - czułem, że ktoś nas obserwuje. I brawo... Zaatakowali nas zamaskowani ninja, zaczęliśmy walczyć. Ich szóstka, a nas trójka. Doświadczeni bardziej od nas. Gdy ja nadal walczyłem, moi przyjaciele przegrywali... Użyłem tego ninjutsu, Katon: Karyu Endan, jeszcze nie opanowałem go do perfekcji... wymknęło się spod kontroli... Moegi i Udon, zabiłem ich. Od tamtego czasu nie udało mi się wykonać najprostszego jutsu.
- W jednej części wiem jak się czujesz, ale w drugiej... nie mam pojęcia. Straciłam mamę i rozumiem twój ból, ale jeszcze jest kwestia... - urwałam.
- Tego, że to moja wina, prawda?
- Nie miałam tego na myśli! - zaprotestowałam.
- Jasne, że nie - uśmiechnął się lekko.
- Kiedy wychodzisz, ze szpitala?
- Jak tylko wszystkie oparzenia znikną.
Skinęłam głową.
- Konohamaru...? - zapytałam, po chwili ciszy.- Pokażesz mi później wioskę?
- Pewnie - zgodził się.
Zeskoczyłam z łóżka, wzięłam zdjęcie i kopertę z szafki.
- Jutro cię odwiedzę, a teraz idę zobaczyć się z Szanowną Hokage.
Wyszłam z pomieszczenia. To spotkanie na pewno nie będzie niczym miłym - tego mogłam być pewna. Gdybym tylko wymyśliła odpowiedzi na pytania, które ona na pewno mi zada. Ale czy wtedy, będę mogła tu zostać i znaleźć tatę?
- Sakura Haruno proszona na salę operacyjną! - wykrzyczała, ta, siwa kobieta z wcześniej. Jednak umie krzyczeć, co?
Niebieskie kafelki korytarza donosiły o każdym ruchu butów, na ich powierzchni. Kremowe ściany przytłaczały zbyt wyblakłym kolorem. Tak bardzo brakowało na nich jakiegoś obrazka. Dobrze, że w niektórych kątach stały rośliny. Zeszłam po schodach na sam dół, do poczekalni.
Wysoka blondynka o długim, blond kucyku i niebieskich oczach. Ubrana w fioletowy strój; krótką koszulkę do pępka i spódniczkę. Na prawym udzie miała zawiązany bandaż, a do niego przyczepioną małą kieszonkę. Ochraniacz wioski lśnił przewiązany na jej biodrach.
- Tak, szukam pielęgniarki.
- Medyk może być?
- Pani jest lekarzem?! - zapytałam nie do końca przekonana. Zaskoczyło mnie to, w końcu nie miała na sobie stroju. Zacisnęła ręce w pięści.
- Tak! - odpowiedziała urażona.
- Chcę, żeby mnie wypisano ze szpitala. Mam się spotkać z panią Hokage.
Wzruszyła ramionami i zajęła się wypisaniem mnie ze szpitala. Dostałam swoje rzeczy, w tym płaszcz Akatsuki, niestety moje stare ciuchy wyrzucili, dlatego... jestem ubrana w jakąś różową koszulkę i takie same rajstopy! Dobrze, że spódniczkę dali mi szarą. Buty nadal miałam swoje, tyle szczęścia. Żeby zakryć to bezsensowne ubranie rzuciłam na ramiona pelerynę w chmury i wyszłam ze szpitala.
Wioska była ogromna i taka... śliczna. W każdej uliczce biegały dzieci, śmiały się. Życie tu wyglądało inaczej, niż w mojej starej wiosce. Albo tak mi się wydawało, bo tu nikt nie patrzył na innych jak na zarazę, czy jakiegoś wyrzutka. Pierwszy raz w życiu, czułam się naprawdę wolna!
Doszłam w końcu do wielkiego, pomarańczowo-czerwonego budynku, w którym mieściła się Rezydencja Hokage. Miał kształt koła, a jego małe dachy przy piętrach wyróżniały się żółtym odcieniem. Dach główny był miejscem widokowym, z którego można zaobserwować urok całej wioski. Ogrodzony czarnym płotkiem i pięcioma ostrymi, lekko zakrzywionymi spadami. Na środku budynku idealnie prezentował się Znak Ognia.
Przełknęłam ślinę i weszłam do środka. Kręciło się tam wielu strażników, jednak żaden nie zwracał na mnie uwagi. Gdy byłam prawie przy drzwiach, ktoś zaczepił mnie z tyłu.
- Cześć, Naruto, tak? - zapytałam, niepewna mojej pamięci. Blondyn stał w swojej masce kotka, tym razem jednak całej. Jego szara koszulka na ramiączkach idealnie podkreślała mięśnie, jak czarne spodnie. Na prawej nodze przewiązany bandaż, a na obu rękach długie rękawiczki i metalowe ochraniacze do ramion.
- Na służbie jestem Menma - odpowiedział, zakładając ręce.- Ty też do Babuni? - zapytał. Gdy pokiwałam głową, zatarł lekko ręce i prawdopodobnie się uśmiechnął.- Zrobimy sobie mały kawał?
Ponowie skinęłam, a on złapał mnie za rękę i wyszedł przed budynek. Posłusznie szłam za nim, ciekawa co kombinuje. Stanęliśmy dwa metry od drzwi. Naruto spojrzał w górę.
- Widzisz to okno?
- Pewnie.
- To gabinet Babuni. Mam tam jeden Kunai Czaoprzestrzenny, przeniesiemy się tam, dobra?
- Pewnie, tylko jak to zrobimy?
- Wskakuj na barana. I... jeśli zacznie się miotać - WIEJ! - powiedział poważnie. Przytaknęłam. Po chwili usłyszałam ciche chrapanie i rozejrzałam się dookoła. Staliśmy w oknie, za biurkiem kobiety. Naruto zrobił znak 'Ciii', przystawiając palec do ust. Po ciuchu zeszłam z jego pleców i weszłam do środka, blondyn za mną.
Złote ściany i podłoga były wokół zastawione stertami papierów. Na brązowym biurku stały książki, a na niebieskim krześle stała blond kobieta, która spała w najlepsze. Ubrana w zieloną koszulę, szarą, wiązaną bluzkę i niebieskie spodnie.
Naruto na palcach pokazywał liczby. Trzy, dwa, jeden...
- BUUUU! - krzyknęliśmy zgodnie, a kobieta podskoczyła, podniosła głowę z przyklejoną do niej kartką.
- NARUTO! Przestań zachowywać się jak dzieciak! Co powiedziałby twój ojciec gdyby cię zobaczył?! - odkleiła kartkę z czoła i spojrzała na mnie.- To TA dziewczynka?
- Tak, tak, Babciu - mruknął i oparł się o parapet. Stanęłam na przeciwko kobiety, która była prawdopodobnie najsilniejszą osobą we wiosce. To zaszczyt?
Patrzyła na mnie z pewnością, tak jakby wiedziała o wszystkim. Przełknęłam ślinę, a ta odwróciła wzrok na blondyna.
- Gdzie jest Sakura?
- Prowadzi operacje, to ostatnia szansa, żeby Ryuusuke mógł zostać w końcu ninja.
- Tak, a co z tym drugim?
- Hmm, tak. Kotomi Aizawa, jutro wyjdzie ze szpitala - odpowiedział, ściągając swoją maskę z twarzy.- Zrobimy dla nich indywidualny egzamin na genina?
- Zastanowię się nad tym. Więc, Kuroke Hisa, tak? - pokiwałam głową.- Ile masz lat?
- Czternaście.
- Skąd jesteś?
- Wioska Chmury.
- Raikage wie, że brakuje im chunina?
- Nie zostałam nawet geninem.
Tak, Hisa wyobraża sobie Tsunade. |
- Szukam tego mężczyzny - powiedziałam, pokazując jej zdjęcie. Zbladła lekko i spojrzała na mnie. Pokiwała głową.
- Czy to jego płaszcz masz na sobie?
- Tak.
Zapisała coś na kartce i spojrzała na Naruto.
- Menma, mam dla ciebie misje.
Chłopak westchnął z miną 'co znowu?' i założył maskę.
- Udaj się do Oddziału Medycznego wioski i daj im tą kopertę. Ma to dostać Shizune. A co do ciebie, mała... już postanowiłam!
_______
* Kraj Błyskawic - znajduje się na półwyspie północno-wschodniej części kontynentu. Jest w nim Wioska Ukrytej Chmury, która nazywana jest Kumogakure, jedna z pięciu Wielkich Wiosek Ninja.
* Genin - najniższa ranga ninja. Określa się nią osobę, która ukończyła Akademię Ninja. Są oni zbierani w trzy-osobowe grupy, którym przewodzi doświadczony jonin, są oni upoważnieni do wykonywania misji rangi D i C.
* Ochraniacz - jest to opaska noszona przez większość ninja. Otrzymuje się ją zaraz po ukończeniu Akademii Ninja.
* Kunai - jedna z najpowszechniejszych broni ninja. Jest to sztylet z rączką zakończoną kółkiem. Przypomina nóż.
* Shuriken - podstawowa broń shinobi. Przypomina wyglądem gwiazdę z czterema ostrzami.
* Konohagakure - wioska w Kraju Ognia. To wokół niej dzieją się wydarzenia w mandze i anime.
* Raikage - najsilniejsza osoba w wiosce Ukrytej Chmury.
* ANBU - oddział do zadań specjalnych, podlegają pod Kage. Są wybierani do misji zależnie od ich umiejętności.
* Baka - z języka japońskiego 'idiota'.
* Hokage - najsilniejsza osoba w wiosce Ukrytego Liścia. Status Piątej Hokage należy do Tsunade. Szóstym ma być Naruto, a Siódmym Konohamaru.
* Pieczęcie - potrzebne do wykonania prawie każdego ninjutsu i genjutsu. Nieliczni ninja uczą się wykonywania jutsu bez ich używania.
* Katon: Karyu Endan - ninjutsu ognia. Jest bardzo trudne w opanowaniu nawet przez doświadczonych shinobi. Płomienie przybierają formę Smoka, dlatego jest nazywane Bombą Ognistego Smoka.
* Hottoite - z języka japońskiego 'zostaw mnie'.
* Dettebayo - wyrażenie używane przez Kushinę Uzumaki, jej syna Naruto.
* Ja ne - z języka japońskiego 'do zobaczenia'.
* Yo - z języka japońskiego 'cześć'.
* Nande? - z języka japońskiego 'czemu?'.
* misja Rangi B - jest to misja wykonywana zwykle przez chuninów, bardziej doświadczonych ninja.
* Rezydencja Hokage - budynek w którym urzęduje Przywódca Wioski.
* Kunai Czasoprzestrzenny - kunai'e używane przez Minato Namikaze, w tym opowiadaniu używa ich także Naruto. Hisa Kuroke używa czasoprzestrzennych shuriken'ów zbudowanych podobnie jak narzędzia Czwartego.
* Chunin - druga ranga ninja, aby zostać chuninem trzeba być geninem i przystąpić do testu składającego się z testu pisemnego, testu działania w drużynie i testu polegającej na walkach. Samodzielni shinobi. Są upoważnieni do wykonywania misji C i B, niektórzy mogą zostać nauczycielami w Akademii.
* Oddział Medyczny - należą do niego ninja, którzy umieją wykonać zaawansowane techniki medyczne. Nie często są zrzeszani, zwykle działają pojedynczo w innych drużynach.